5 grudnia 2018

Epilog

Morenę ogarnął ogromny lęk przed konfrontacją z otoczeniem. Chwilowo miała zapewnione miejsce w domu Rona Stachury i jego żony. Tylko tam mogła otrzymać wsparcie i zrozumienie. Ale wiedziała, że wiecznie nie będzie mieszkała z nimi w jednym domu. Straciła całkowicie nadzieję, że John odezwie się do niej. Zrozumiała, że zostawił ją iż okazała ogromną głupotę. Na słone łzy i tak było już za późno. Dziewczyna obawiała się, że straciła swoją pierwszą i najpiękniejszą miłość. 
Słowa otuchy od Rona nie pomogły zbyt wiele, w szczególności, gdy ten uświadamiał ją, że John nie zasługiwał na jej uwagę. Tłumaczył jej, że ten związek nie mógł mieć przyszłości. Morena nie miała pojęcia, czy gorzej bolało to, że została oczerniona przez Harpera, czy jednak to, że John pozostawił ją z tym wszystkim samą. 
Była w trudnej sytuacji. Od Stachury dowiadywała się o Samuelu, który wszczął już poszukiwanie fałszywego dystrybutora.  Policja już działała nad ujęciem sprawcy całego zamieszania w hotelowym kinie. Ponoć byli już blisko rozwiązania sprawy. 
Na strychu, w prowizorycznym pokoju pozwalała łzom spływać z oczu. Patrząc na zdjęcia, na których była z Johnem tylko gorzej cierpiała. 
On już nie wróci – słyszała swój wewnętrzny głos. 
*
Minęło wiele dni. Morena nie chciała nadużywać gościnności Stachury, choć wiedziała, że nie przeszkadzała mu. Na koncie miała niewiele pieniędzy, a nie chciała, aby przyjaciel utrzymywał ją. Spojrzała na wizytówkę, którą dostała od dwóch facetów z hotelu. Zastanawiała się, czy jednak zaryzykować, czy może odpuścić sobie i pogodzić się z porażką. Na ten dzień nie miała jakichkolwiek środków, aby wynająć mieszkanie jak najdalej Nowego Jorku. A tutaj wielu ludzi już ją kojarzyło z incydentu w hotelu Playa. 
Postanowiła jednak zadzwonić do Mike'a. 

*
Los Angeles.
John spędził noc z przypadkową kobietą, jaką zaczepił na ulicy. Pomimo tego, że była prostytutką, skusił się, aby przez moment się rozerwać i  nie myśleć o niczym. Może i nie była taka przypadkowa. Miała blond włosy, niebieskie oczy i chude ciało. Przypominała Morenę, choć nią nie była. Zbyt wyuzdana Sophie miała całkiem inny charakter. Może gdyby nie była blondynką, nie zaprosiłby jej do swojego auta. 
Wielokrotnie mówił do niej Morena, gdy uprawiali seks. Dziwce to się nie podobało, lecz Cusack sowicie jej zapłacił, żeby odegrała rolę spokojnej naiwnej idiotki. Spełniała swoje żądania, a on poddenerwowany nie mógł znieść, że tak kiepsko udawała jego byłą kochankę.
– Zachowujesz się jak niewyżyta – skomentował ją, gdy zrzucił z siebie.
– Nie wiem kim była ta cała Morena, ale denerwujesz mnie! Nie chcę grać słodkiej pindy! – oburzyła się patrząc na niego.
– Zapłaciłem ci, dziwko – wszedł na nią.
– Marnujesz mój czas. Może jesteś dobry w łóżku, ale za to jaki chamski! – wykrzyczała do niego.
– Taka dziwka jak ty, na pewno miewała gorszych klientów. Dla ciebie to bez różnicy, kto cię pieprzy. Ważne, że zarabiasz na swojej przeruchanej piździe – odpowiedział unosząc głos.
– A co to ma do rzeczy? Weź tą swoją Morenę, czy jak ona ma i ją ruchaj! Skoro ona bardziej spełniała twoje oczekiwania – wyszła z łóżka całkiem naga i zaczęła się ubierać.
– Nawet nie masz pojęcia, jak nisko upadłaś. Do pięt jej nie dorastasz – również wstał.
– Tak? Może nie jestem ekspertką w związkach, ale nie lubię niegodnego traktowania kobiet! To, że pracuję jako prostytutka, nie oznacza, że jestem gorsza. Po prostu zarabiam na lepsze życie. Za jakiś czas porzucę tę branżę i będę mogła żyć po swojemu. Lubisz pieprzyć cichodajki? Może jeszcze byś mnie uwiązał co? Albo użył paska? Nie wiem, co ci po głowie chodzi, ale jesteś sadystą – wytknęła mu. – Więcej mnie nie zaczepiaj!
– Wypierdalaj stąd, szmato! – wypchnął ją w stronę drzwi wyjściowych.
– Bardzo chętnie!
*

John zrozumiał, że żadna inna kobieta nie jest w kręgu zainteresowań, co Morena. Tak bardzo był zły na nią, że pragnął ją w jakikolwiek sposób ukarać. Odszedł, ale czy na długo. Nie odzywał się do niej spory czas, a gdy postanowił to zrobić – okazało się, że dziewczyna miała zablokowany numer telefonu. Wiedział, że musiała zmienić kartę. Nie chciał, wręcz zmusił się, aby przedzwonić do Samuela L. Jacksona. 
Ten odebrał po paru sygnałach. 
– Słucham? – odezwał się spokojnym głosem.
– Morena pracuje u ciebie? Masz z nią kontakt? – zapytał wprost.
– John, nie przywitasz się? Czy wtedy nie zauważyłeś, że dałem jej wypowiedzenie? Zrobiłem to dla jej dobra – powiedział. – Znowu chcesz ją gnębić? 
– Wiem, że masz z nią kontakt – rzekł zniecierpliwiony.
– Nie mam. Możesz mi nie uwierzyć, ale tak, czy owak, nie podam ci choćby jej numeru, bo po prostu nie mam – odpowiedział spokojnym tonem.
– Zgrywasz się – wycedził.
– To ty się zgrywasz, John – wytknął mu. – Nie wspierałeś ją, gdy się pogubiła w tym wszystkim. Jakiś czas mieszkała u kogoś, a niedawno się wyprowadziła. Ślad po niej zaginął.
– I ty tak ze spokojem o tym mówisz?
– A ty tak po prostu rzuciłeś się w wir biznesu, że zwisało ci to, co się z nią stało – odpowiedział mu.
– Nie pieprz. Daj mi ją do telefonu – zażądał.
– Dobrze wiesz, że jej nie ma. Jest dorosła, może przenieść się, gdzie tylko zechce. 
– Dobrze wiesz, że cię sprawdzę – powiedział i się rozłączył.
Czy żałował tego, że nie podał jej pomocnej dłoni? Na początku nie, ale teraz doświadczał ogromną pustkę. Dziwka o imieniu Sophie nie potrafiła rozgrzać jego serca. Według niego była taka pusta. Przypomniały mu się słowa do Moreny. Zapewniał ją, że prostytutki nie mają uczuć, że są zwykłymi przedmiotami. A teraz? Sam mógł siebie nazwać zwykłym dupkiem. Zaprosił puszczalską do swojego łóżka oczekując, że będzie taka jak Morena. Mylił się i to bardzo. Obiecał sobie, że już nigdy więcej nie tknie szmaty spod latarni. Teraz potrzebował tej jedynej. Choć trochę późno, ale zrozumiał, że to Morena powinna zostać u jego boku. 
Konfrontował się jeszcze ze swoim szefem, Norrisem. Tak bardzo chciał, by ten mu pomógł. Pisarz nie wiedział, jak zdobyć namiar na dziewczynę. Domyślał się, ze mogła się wyprowadzić  do innego miasta. 
*
W Nowym Jorku nie dowiedział się za wiele. Rozmowa z Samuelem nie należała do przyjemnych, ale jakoś przez to przeszedł. Czarnoskóry okazał się niezbyt pomocnym dla pisarza. John nie potrafił wydusić również od pracowników jakichkolwiek informacji. Stanął w martwym punkcie. Nie mógł dojrzeć w nikim sojusznika. Obawiał się, że już nie odnajdzie Moreny. 
Odwiedzając szefa, próbował wymyślić inny sposób. Norris uznawał Morenę za zwykłą ladacznicę i odradzał pisarzowi poszukiwań. Za to zaproponował, by zgodził się na kilka wywiadów. Miały być za to spore pieniądze. 
Jednak John nie teraz miał w głowie pieniądze. Chciał ją odnaleźć, lecz bez skutku. 




Hej Wam. W końcu wstawiłam Epilog i bardzo się cieszę. A dlaczego? Ponieważ będę mogła to opowiadanie napisac od nowa i oczywiście nieco inaczej. Mam nadzieję, ze ktoś tu ze mną pozostanie :)) Postaram się jeszcze w tym miesiącu wstawić nowy post.